Jeden krok w tył, trzy do przodu - czyli Polska Szkoła w Holandii
"Czas ruszyć w górę, nawet jeśli te schody jadą w dół. Czy jesteś na
to gotowy?”
„Ruchome schody”, Wojciech Jędrzejewski OP
Przygoda z Polską Szkołą to jedna z tych rzeczy, o których mówi się, że
masz jakieś wyobrażenie, plany, a rzeczywistość przerasta Twoje
najśmielsze oczekiwania.
Gdy wyjeżdżałam z Polski, wiele osób zapewne patrzyło na mnie...
conajmniej z litością 😉 Zostawiałam stałą pracę po niemal 10 latach,
choć nie musiałam. Można było pomyśleć, że mi się poprzewracało w głowie
i szukam „nie wiadomo czego”. Bywały głosy, które między wierszami miały
mi dać do zrozumienia, że dokonuję zmiany na gorsze. Że robię krok w
tył. Nie wpisywałam się w ramy wyobrażeń - bezpieczne miejsce pracy z
życiem, do którego się przyzwyczaiłam w tym samym mieście, mógł być
kredyt na dom/mieszkanie, dzieci...
Wraz z Mężem czuliśmy, że nie wpisujemy się w ramy, jakie są powszechnym
„standardem”. Czuliśmy się szczęśliwi, szczególnie od momentu naszego
nawrócenia - które dało nam nowe życie i patrzenie na to, co jest dla
nas ważne, ale jednak z poczuciem, że nie do końca udaje nam się
rozwinąć skrzydła. Dlaczego tak było? Może dlatego, że trwaliśmy w danym
miejscu w jakimś strachu przed zmianą? Mimo, że nasze serca
zaczęły bić do czegoś innego - życia w podróży.
U znanych podróżników przeczytałam takie zdanie:
"Najbardziej kochamy nasze życie za jego różnorodność". I my oboje także się pod tym podpisujemy.
Nigdy nie wiemy nic na pewno. Pewny jest tylko Bóg. Wystarczy spojrzeć
na czas pand***i, który, chwała Panu, za nami. Wszyscy nagle staliśmy
się zależni od czynników zewnętrznych, a nieszczęśliwi ci, którzy nie
pokładali nadziei w Bogu.
Był też moment w naszym życiu, gdy myśleliśmy, że zostaniemy rodzicami.
Okazało się inaczej. Nie według ludzkich wyobrażeń i oczekiwań, nie tak
jakbyśmy zaplanowali – zostaliśmy rodzicami, ale niebiańskimi.
Czy jednak trzeba myśleć, że zmieniłam to, co było na coś gorszego? Na
pewno na coś… innego. Na pewno nabrałam dystansu i rozwinęłam skrzydła.
Nie tylko ja, ale widzę to też po moim Mężu. Czasami coś trzyma nas w
jednym miejscu, mimo, że wiemy, że do tego miejsca do końca nie
należymy. Nie wzrastamy więc, nie rozwijamy się. A nawet coś nas ciągnie
w dół. Czasami to "coś", to strach przed zmianą. Strach przed tym, co
ludzie powiedzą.
Ten "krok w tył" dał nam rzeczywiście "trzy kroki do przodu" też w
innych apsektach, ale o tym innym razem...
„Tak trzeba patrzeć na życiowe „cofki”: jak na szansę do rozwoju –
nie jak na porażkę”.
„Ruchome schody”, Wojciech Jędrzejewski OP
Mnie zmiana doprowadziła m. in. do Polskiej Szkoły w Tilburgu.
Odkąd tu jestem, poznałam wiele nowych, inspirujących, zaangażowanych
osób. Otrzymałam wiele wiadomości związanych z podejmowaniem zmian, z
wychodzeniem ze strefy własnego komfortu, mimo obaw. Czuję się dumna z
każdej z tych osób, które przełamują swój strach i bariery.
Akademia Polonez, czyli Polska
Szkoła w Tilburgu, powstała w 1994 roku. Jest organizacją non profit i
wszyscy działający w niej są wolontariuszami.
Wolontariat w Polskiej Szkole to praca z polskimi dziećmi, które
na co dzień chodzą do holenderskich szkół. Uczę się z nimi czytania i
pisania po polsku, spędzamy od kilku lat razem czas, który mija w
mgnieniu oka!
W Polskiej Szkole pracują osoby z prawdziwym powołaniem. Wielką
wartością jest, że Polska Szkoła współpracuje z polskim kościołem! Gdyby
nie to, pewnie nie otrzymałabym możliwości prowadzenia katechezy ze
starszymi dziećmi, w czasie której czytamy Pismo Święte, modlimy się na
różańcu, rozmawiamy o Panu Bogu, Ewangelii i doświadczaniu wiary w
codziennym życiu.
„
W trakcie roku szkolnego w Polskiej Szkole organizowanych jest
wiele wydarzeń: Narodowe Czytanie, Święto Niepodległości,
Jasełka, akcje typu: "Domek dla książki"; patriotyczne eventy - np.
obchody wyzwolenia miasteczka Driel, w którym uczestniczyli polscy
żołnierze gen. Sosabowskiego, czy wycieczki śladami polskich
wyzwolicieli…
Cieszę się, że we wszystkim razem ze mną uczestniczy mój Mąż. Od
początku pełnił funkcję redaktora - projektował plakaty, śpiewniki
patriotyczne, zakładki do książek, nagrywał i montował filmy, robił
rejestrację fotograficzną z wydarzeń, czy czytał ze mną fragmenty na
Narododowym Czytaniu (pamiętam, że ja czytałam "Katarynkę" Bolesława
Prusa, Mąż "Rozdziobią nas kruki, wrony" Stefana Żeromskiego). Dziś jest
też nauczycielem historii. Cieszę się, że swoją historyczną pasją zaraża
młode pokolenie, które bardzo lubi zajęcia historii w Polskiej Szkole.
Jestem wdzięczna, że dzięki istnieniu Polskiej Szkoły od 2010 roku nie
przestałam być nauczycielem i wraz z innymi zaangażowanymi
wolontariuszami mogę brać udział w przekazywaniu dorobku kulturowego
Polaków, udostępnianiu w różnych formach polskiej kultury i podtrzymywać
polskie tradycje. Sami też przecież tego potrzebujemy!
Oczywiście! Nie zawsze jest kolorowo! Nie zawsze chce się wstawać
w te soboty i czasami natłok zajęć w połączeniu z pracą i innymi
obowiązkami nas przerasta. Jesteśmy tylko ludźmi. Póki jednak są siły i
możliwość, staramy się być dostępni dla tej inicjatywy. Wszystkie osoby
zaangażowane są tu wolontariuszami. Czasem sytuacja życiowa się zmienia
i z niektórych rzeczy trzeba zrezygnować. Jak by nie było w przyszłości
- jestem wdzięczna za doświadczenie Polskiej Szkoły.
Tak, oboje doświadczyliśmy wielkiej zmiany. A są one większe i bardziej
interesujące, niż się spodziewałam/spodziewaliśmy. Sami przed przyjazdem
do Holandii, nigdy byśmy nie umieli sobie wyobrazić, jak może
funkcjonować szkoła promująca nasze ojczyste wartości za granicą kraju.
Ba! My nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że takie miejsce
istnieje. Jak zmiany potrafią poszerzać horyzont!
Dziś nie tylko wiemy o istnieniu Polskiej Szkoły, ale jeszcze mamy
możliwość dokładać maleńką cegiełkę do jej funkcjonowania, za co
jesteśmy ogromnie wdzięczni.
Jak to ostatnio powiedział mi w rozmowie kapłan, "Czasem trzeba zrobić
jeden krok w tył, żeby zrobić trzy kroki do przodu".
„Rozwój przez regres? – ktoś zapyta. – To możliwe? Owszem, możliwe.
Niekoniecznie po ludzku, ale z perspektywy Boga, który walczy o
każdego człowieka, jak najbardziej”.
„Ruchome schody”, Wojciech Jędrzejewski OP
Cytaty zawarte w tekście pochodzą z książki
„Ruchome schody”, Wojciecha Jędrzejewskiego OP
Komentarze
Prześlij komentarz